niedziela, 15 lipca 2012

Rozdział 2

Wchodząc na pokład samolotu czułam pod ekscytowanie. Strach jakby już się ulotnił robiąc miejsce szczęściu.Lecę na Florydę dokładnie do Fort Lauderdale bo tam właśnie zaczyna się trasa. Wiem tylko tyle,że żyje tam ok. 186tyś. ludzi i jest miejscem założenia grupy muzycznej Marilyn Manson. Mam nadzieję,że znajdę chwilkę na dokładniejsze poznanie miasta. Usiadłam na swoim miejscu i z przerażeniem odkryłam,że obok mnie po prawej stronie siedzi facet dość dużej wagi, nie pachnący za przyjemnie, a wokół siebie miał poustawiane wielkie zapasy jedzenia. Zerknęłam w lewą stronę. Matka z niemowlakiem, dziecko było ładne, ale byłoby jeszcze słodsze gdyby przestało płakać i zwracać niedawno chyba wypite mleko. Westchnęłam żałośnie, zakładając słuchawki od odtwarzacza mp4 i próbując się w Miarę wygodnie ułożyć na czas podróży. W myślach wyzywałam człowieka, który zarezerwował akurat to miejsce. Podgłaszając muzykę udało mi się zagłuszyć płacz niemowlaka, jednak na smród paprykowych chipsów i czegoś jeszcze innego nie mogłam nic poradzić.By choć o odrobinkę się odprężyć swoje myśli zwróciłam w stronę pewnego bruneta o czekoladowych oczach i niesamowicie umięśnionej klatce piersiowej. Tak ten pan świetnie by mi pasował w roli mojego męża! Poznałam go na zajęciach z portretu, robił mi za modela. Do rzeczywistości przywróciło mnie dźganie palcem w moje ramię, lekko podirytowana otworzyłam oczy.
- Czy mogłaby pani przypilnować Katy?
Przez chwilę zastanawiałam się czy na pewno mam ochotę pilnować dziecka które cały czas zwraca jedzonko? Zdecydowanie nie miałam ochoty.
- Tak, oczywiście
Dlaczego muszę być zawsze taka miła! Spojrzałam na zaróżowiona i oplutą mlekiem twarzyczkę Katy. Była naprawdę słodka, może to właśnie  mleko dodało jej uroku. Uśmiechnęłam się szeroko robiąc zeza, tak jak się spodziewałam dziecko zaczęło wydawać dźwięki, które przypominały śmiech.
- Ale jesteś słodka malutka - kompletnie się rozczuliłam
- Słodkie to są owocowe żelki, a nie to stworzenie - wtrącił bez żadnego pozwolenia sąsiad.Miałam tak wielką ochotę by moja ręka zwinięta w pięść dotknęła jego ogromnego brzucha, jednak resztką sił powstrzymałam się.Bójka w samolocie nie była mi potrzebna. Jestem dorosła i właśnie lecę do pracy, więc muszę się stosownie zachowywać.Położyłam delikatnie dziewczynkę na swoim brzuchu. Od zawsze trochę bałam się brać małe dzieci na ręce, są takie malutkie i kruche.Wole zdecydowanie dzieci powyżej dwóch lat. Mam trzyletniego kuzyna Davida, którego kocham chyba najbardziej na świecie.Mieszka niedaleko nas więc często mogę się wcielać w rolę starszej kuzynki. Spędzamy ze sobą naprawdę dużo czasu i czasami myślę,że dużo łatwiej było gdy byłam dzieckiem, wystarczył duży lizak z posypką z piasku by być szczęśliwym, wszystko dookoła było takie duże i ciekawe.
- Polubiła panią, a muszę przyznać,że jest wybrednym dzieckiem.
Matka Katy delikatnie zabrała dziecko a ja poczułam nagle jakoś dziwną pustkę, tak dobrze było mi z tym maluszkiem na brzuchu.Czyżby w tak młodym wieku instynkt macierzyński mi się ujawnił?


Ocierałam się o spoconych ludzi na zatłoczonym lotnisku i starałam się wypatrzyć tabliczkę z moim nazwiskiem, albo mam kiepski wzrok albo nikt po mnie nie przyjechał! Całkiem obojętna (co było dla mnie dziwne w takiej sytuacji) usiadłam z boku na ławeczce i ze spokojem mierzyłam wzrokiem przechodzących ludzi. Najwięcej było turystów w kolorowych koszulkach z zawieszonymi na szyi aparatami, uruchomiło się moje zboczenie zawodowe i całą uwagę skupiałam na aparatach. Uwielbiam fotografie za to,że można uwiecznić każdą chwilę. Z czasem ludzie zapominają o przeżytych chwilach, ale gdy zobaczą zdjęcie od razu wszystko im się przypomina, cała sytuacja, rozmowy i właśnie to mi się podoba. W domu mamy mnóstwo zdjęć oprawionych w ramki i pozawieszane na ścianach w korytarzach, moja mama to nawet zawiesza je chronologicznie co mnie rozśmiesza do dziś.


1 godzina...


2 godzina...


3 godzina...


4 godzina....


Moja obojętność przeobraziła się w prawdziwą wściekłość. Prawie bym już roztrzaskała o podłogę mój telefon słysząc pocztę głosową Enzo ( głównego fotografa u którego mam staż ). Lotnisko opustoszało, zostałam tylko ja i pracownicy, którzy na marginesie mówiąc dziwne mi się przyglądali. No co nie widzieliście nigdy olanej dziewczyny, siedzącej samotnie na lotnisku? Chciałam właśnie takie zdanie wykrzyczeć im, ale jestem dorosłą pracującą kobietą i zachowuję się kulturalnie, muszę o tym pamiętać.


5 godzina...


6 godzina...


Dosyć! Nie będę dłużej czekać. Energicznie podniosłam się, chwyciłam rączkę walizki, torbę z sprzętem zarzuciłam na ramię i z wysoko podniesioną głową ruszyłam do wyjścia. Dźwięk klekoczących kółek od walizki był lekko przerażający podczas takiej ciszy a może dramatyczny? I co ja mam teraz zrobić? Czemu krok w dorosłość okazał się trudniejszy niż się spodziewałam.
- Scarlett Merier!?
Usłyszałam to o czym marzyłam od kilku godzin. Odwróciłam się w stronę głosu. Właścicielem okazał się w miarę wysoki blondyn z poczerwieniałą twarzą od zmęczenia. Oddychając ciężko stanął naprzeciwko mnie.
- Enzo? - spytałam się lekko zdziwiona. Wyobrażałam sobie jego całkiem inaczej, krótko mówiąc starzej.Blondyn się roześmiał.
- Na szczęście nie. Jestem Niall - podał mi dłoń którą od razu uścisnęłam - nie wiem jak cię przepraszać
- Musisz się nieźle wysilić bo czekam od 6 godzin
- Ile? - zrobił wielkie oczy i spojrzał na zegarek - spóźniłem się tylko 20min
- Nie wiem jak liczysz czas, ale według mojego siedzę na tym durnym lotnisku 6 godzin
- Musiała zajść jakaś pomyłka, Enzo jest bardzo roztrzepany.
- Jasne - mruknęłam, podając mu moją walizkę i obrażona na cały świat ruszyłam w stronę którą chłopak przyszedł.Nie słysząc za sobą mojej starej walizki, odwróciłam się. Niall stał w tym samym miejscu z drwiącym uśmieszkiem. Podniosłam wysoko brwi, dając mu do zrozumienia,że nie rozumiem o co mu chodzi.
- Mój samochód stoi tam - wskazał dłonią przeciwną stronę. Jeśli jego samochód stoi tam, to czemu przyszedł tędy? Zachowując resztkę godności, ze spuszczonym wzrokiem ruszyłam za nim.

*****************************************************************************
Jak na razie pisanie idzie mi z łatwością, dlatego tak szybko dodaje drugi rozdział. Mam nadzieję,że mój zapał potrwa dłużej niż przy ostatnim opowiadaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz