- Czy mogłaby pani przypilnować Katy?
Przez chwilę zastanawiałam się czy na pewno mam ochotę pilnować dziecka które cały czas zwraca jedzonko? Zdecydowanie nie miałam ochoty.
- Tak, oczywiście
Dlaczego muszę być zawsze taka miła! Spojrzałam na zaróżowiona i oplutą mlekiem twarzyczkę Katy. Była naprawdę słodka, może to właśnie mleko dodało jej uroku. Uśmiechnęłam się szeroko robiąc zeza, tak jak się spodziewałam dziecko zaczęło wydawać dźwięki, które przypominały śmiech.
- Ale jesteś słodka malutka - kompletnie się rozczuliłam
- Słodkie to są owocowe żelki, a nie to stworzenie - wtrącił bez żadnego pozwolenia sąsiad.Miałam tak wielką ochotę by moja ręka zwinięta w pięść dotknęła jego ogromnego brzucha, jednak resztką sił powstrzymałam się.Bójka w samolocie nie była mi potrzebna. Jestem dorosła i właśnie lecę do pracy, więc muszę się stosownie zachowywać.Położyłam delikatnie dziewczynkę na swoim brzuchu. Od zawsze trochę bałam się brać małe dzieci na ręce, są takie malutkie i kruche.Wole zdecydowanie dzieci powyżej dwóch lat. Mam trzyletniego kuzyna Davida, którego kocham chyba najbardziej na świecie.Mieszka niedaleko nas więc często mogę się wcielać w rolę starszej kuzynki. Spędzamy ze sobą naprawdę dużo czasu i czasami myślę,że dużo łatwiej było gdy byłam dzieckiem, wystarczył duży lizak z posypką z piasku by być szczęśliwym, wszystko dookoła było takie duże i ciekawe.
- Polubiła panią, a muszę przyznać,że jest wybrednym dzieckiem.
Matka Katy delikatnie zabrała dziecko a ja poczułam nagle jakoś dziwną pustkę, tak dobrze było mi z tym maluszkiem na brzuchu.Czyżby w tak młodym wieku instynkt macierzyński mi się ujawnił?
Ocierałam się o spoconych ludzi na zatłoczonym lotnisku i starałam się wypatrzyć tabliczkę z moim nazwiskiem, albo mam kiepski wzrok albo nikt po mnie nie przyjechał! Całkiem obojętna (co było dla mnie dziwne w takiej sytuacji) usiadłam z boku na ławeczce i ze spokojem mierzyłam wzrokiem przechodzących ludzi. Najwięcej było turystów w kolorowych koszulkach z zawieszonymi na szyi aparatami, uruchomiło się moje zboczenie zawodowe i całą uwagę skupiałam na aparatach. Uwielbiam fotografie za to,że można uwiecznić każdą chwilę. Z czasem ludzie zapominają o przeżytych chwilach, ale gdy zobaczą zdjęcie od razu wszystko im się przypomina, cała sytuacja, rozmowy i właśnie to mi się podoba. W domu mamy mnóstwo zdjęć oprawionych w ramki i pozawieszane na ścianach w korytarzach, moja mama to nawet zawiesza je chronologicznie co mnie rozśmiesza do dziś.
1 godzina...
2 godzina...
3 godzina...
4 godzina....
Moja obojętność przeobraziła się w prawdziwą wściekłość. Prawie bym już roztrzaskała o podłogę mój telefon słysząc pocztę głosową Enzo ( głównego fotografa u którego mam staż ). Lotnisko opustoszało, zostałam tylko ja i pracownicy, którzy na marginesie mówiąc dziwne mi się przyglądali. No co nie widzieliście nigdy olanej dziewczyny, siedzącej samotnie na lotnisku? Chciałam właśnie takie zdanie wykrzyczeć im, ale jestem dorosłą pracującą kobietą i zachowuję się kulturalnie, muszę o tym pamiętać.
5 godzina...
6 godzina...
Dosyć! Nie będę dłużej czekać. Energicznie podniosłam się, chwyciłam rączkę walizki, torbę z sprzętem zarzuciłam na ramię i z wysoko podniesioną głową ruszyłam do wyjścia. Dźwięk klekoczących kółek od walizki był lekko przerażający podczas takiej ciszy a może dramatyczny? I co ja mam teraz zrobić? Czemu krok w dorosłość okazał się trudniejszy niż się spodziewałam.
- Scarlett Merier!?
Usłyszałam to o czym marzyłam od kilku godzin. Odwróciłam się w stronę głosu. Właścicielem okazał się w miarę wysoki blondyn z poczerwieniałą twarzą od zmęczenia. Oddychając ciężko stanął naprzeciwko mnie.
- Enzo? - spytałam się lekko zdziwiona. Wyobrażałam sobie jego całkiem inaczej, krótko mówiąc starzej.Blondyn się roześmiał.
- Na szczęście nie. Jestem Niall - podał mi dłoń którą od razu uścisnęłam - nie wiem jak cię przepraszać
- Musisz się nieźle wysilić bo czekam od 6 godzin
- Ile? - zrobił wielkie oczy i spojrzał na zegarek - spóźniłem się tylko 20min
- Nie wiem jak liczysz czas, ale według mojego siedzę na tym durnym lotnisku 6 godzin
- Musiała zajść jakaś pomyłka, Enzo jest bardzo roztrzepany.
- Jasne - mruknęłam, podając mu moją walizkę i obrażona na cały świat ruszyłam w stronę którą chłopak przyszedł.Nie słysząc za sobą mojej starej walizki, odwróciłam się. Niall stał w tym samym miejscu z drwiącym uśmieszkiem. Podniosłam wysoko brwi, dając mu do zrozumienia,że nie rozumiem o co mu chodzi.
- Mój samochód stoi tam - wskazał dłonią przeciwną stronę. Jeśli jego samochód stoi tam, to czemu przyszedł tędy? Zachowując resztkę godności, ze spuszczonym wzrokiem ruszyłam za nim.
*****************************************************************************
Jak na razie pisanie idzie mi z łatwością, dlatego tak szybko dodaje drugi rozdział. Mam nadzieję,że mój zapał potrwa dłużej niż przy ostatnim opowiadaniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz